Ten tytuł jest dla niepoznaki, by nie zajrzał tu nikt przypadkowy,
nikt skory tylko do śmiechu. Jest przykrywką tego, co jest tutaj
równoważnią poprzedniego. Jest dementi pychy podawanym przed faktem.
Jest jedna sprawa, o której miałem nie pisać.
Jest taka, która, w przeciwieństwie do całej chmary przeszkód
i wad (które tylko zasygnalizowałem pisząc
wpis „Tchórzliwy Lew i Złote Sece”), która mnie ośmiela.
Wydaje mi się, że od dziecka miałem wyczucie do teologii.
Od aspektów najbardziej dramatycznych do tych komicznych,
do boskiego humoru.
Z biegiem lat wydawało mi się, szczególnie po trzydziestce,
a szczególniej pod koniec 33 roku życia, że to rozumienie zatracam
(nie tyle rozumienie transcendencji, co raczej.. konsekwencji..),
że coraz bardziej ogarniają mnie w tym rozumieniu sprzeczności,
a boski humor jawi się raczej jako czarny..
(Nawet nie w tym dobrotliwym aspekcie maszkary, który można doszukać się
w rzeźbie Rudolfa Steinera, stojącej w Dornach, mającej przedstawiać jakoby, oprócz postaci Trójcy Świętej, małego złośliwego karzełka,
uosabiającego jakoby właśnie humor Boży)
[nie pokażę tutaj fotografii tej rzeźby, bo niespecjalnie pochwalam obecnie metaforyzację użytą przez Steinera i nie chcę budować skojarzenia]
Jednak, rok temu przekonałem się, że go nie zatraciłem.
Mało tego, rozwiązałem nawet pomniejsze, dawne rozdźwięki.
Z niesłychaną synchronicznością podsunięte mi zostało wiele dodatkowej wiedzy, analogii, zasad, wyjaśniło się wiele kluczowych niuansów.
Te wyczuwane od dziecka odnalazły
najprostsze i najlepsze, wcześniej przeoczone, dopełnienia.
Ale, chciałem napisać przede wszystkim o Królu.
M.in. przeczytałem, że, patrząc w kategoriach astrologicznych,
największe, przemożne, naturalne rozumienie Boga posiada Lew,
większe nawet niż Wodnik.
[Dodam, że był to, zważywszy autorstwo, w odróżnieniu do przygniatającej
większości, tekst poważny, a astrologia w nim wyłożona skrajnie odmienna
od tej tzw. gazetowej.. Istnieje taka, gdyż musiał być jakiś słuszny powód
tego, że ta ścisła nauka, w przeszłości wyróżniana była mianem wiedzy
Królewskiej.. O astrologii i o moim jej rozumieniu napiszę w odpowiednim czasie.]
A więc, największe „wyczucie” spraw Boskich, ocierające się nawet
o możliwość nieomal prawidłowego rekonstruowania boskości
jako ‚osobowej’, posiadają Lwy.
Przyznam, że samego mnie to wtedy jednak zdziwiło.
Tym bardziej, że wydaje mi się, że znam – choćby – jednego Wodnika (Wodniczkę), która pisze książki, także o Bogu, i wydaje się,
w Prawdzie o Nim, niezrównana..
Jest tak także dlatego, że dojrzały lew intuicyjnie rozpoznaje,
czym jest prawdziwa królewskość.
Czym jest nieskończone miłosierdzie w jedności
z nieskończonym majestatem.
Dwa gumowe filary: miłości i surowości (sprawiedliwości).
Czym jest władza jak nieskończona odpowiedzialność.
Trzeba troszczyć się o ludzi, tak się zostaje królem
(twierdził chiński mędrzec Mencjusz).
I na pewno nie ma z tego..pieniędzy.
(posłuchajcie) (do końca klipu.., a propos tego ostatniego)
"Oh no," cried King Henry, "That's a thing that I can never do If I lose the flower of England, I shall lose the branch too I shall lose the branch too"
Ta piosenka jest dla zmyłki, żeby nikt nie widział związku.
Nie podbudował swego przekonania o przechwałkach.
Nie doszukał się tej Tkliwości, która dzieje się w środku Kogoś,
kto będąc Androgynem jest i Królem, i umierającą w porodzie Królową,
i jej Nowonarodzonym.
A tutaj jest piosenka o boskiej miłości.
YEAAAH!
[a tutaj śpiewają i grają dla YHWH – gorzko, gorzko
i słusznie,
szkodza ino, że tak późno!]
Yah, You never said a word You didn't send me no letter Don't think I could forgive you See our world is slowly dying I'm not wasting no more time Don't think I could believe you Yah, You never said a word You didn't send me no letter Don't think I could forgive you See our world is slowly dying I'm not wasting no more time Don't think I could believe you Yah, our hands will get more wrinkle And our hair it will be grey Don't think I could forgive you And see the children are starving and their houses were destroyed Don't think they could forgive you Hey, when seas will cover lands And when men will be no more Don't think you can forgive you Yeah, when there'll just be silence And when life will be over Don't think you will forgive you Yah, You never said a word You didn't send me no letter Don't think I could forgive you See our world is slowly dying I'm not wasting no more time Don't think I could believe you Yah, You never said a word You didn't send me no letter Don't think I could forgive you See our world is slowly dying I'm not wasting no more time Don't think I could believe you Yah, our hands will get more wrinkle And our hair it will be grey Don't think I could forgive you And see the children are starving and their houses were destroyed Don't think they could forgive you Hey, when seas will cover lands And when men will be no more Don't think you can forgive you Yeah, when there'll just be silence And when life will be over Don't think you will forgive you
Facit!
Na końcu, w Post-E-Scriptum, dodaję uwagę (oraz tag), dla tych to,
co jednak zajrzeli tutaj przypadkowo, powodowani czymś niezdrowym..
[raczej nie ciekawością, bo ciekawość zła nie jest,
jest 1-ym stopniem do Raju..]
– i jest to, w rzeczy samej, coś dla tych, skorych tylko do śmiechu..
W biblii mówi się o lwie św . Marka. Co miał wspólnego św. Marek i uskrzydlony Lew?
A dlaczego – Mateuszowi Ewangeliście raz przypisywany jest jako symbol Anioł – a gdzieniegdzie indziej także Lew (który w wersji ‚podstawowej’ jest właśnie symbolem Marka).
Czy wie Pani skąd ta „dubeltowość” Mateusza?
Dlaczego Mateuszowi Lewicie przypisywany jest nie tylko Anioł, ale pojawia się też lew?
Kto mi powie?
Ja nie pomoge, ale… Po przejrzeniu Twoich wpisow przyszlo mi na mysl, ze krolewskosci nie da sie wybawic, tatuaze tak.
Poza tym, jesli nawet dawanie bywa smieszne, to na pewno jest seksi…
Tyle gier słownych w kilku zdaniach.
Zbawić się i zabawić – oto godny tandem.
A wywabić tatuażu nie trzeba – nie jest poświęcony temu, co przemija.
Cieszę się natomiast, że udało się Cię tutaj zwabić. M
Co do tego, że Mateusz związany jest i z aniołem i lwem mam kilka wyjaśnień, ale czysto prywatnych..Po pierwsze np. anioł jest konieczny do Natchnienia, Anioł dyktował Mateuszowi ewangelię..A Lew? Lew może był po prostu bardziej związany z nim jako wcieleniem? A może był jego tzw. esencją. No cóż, ale tak, jak piszę, to tylko moje gdybania 🙂 co prawda, mam też mały materiał ikonograficzny, ale też, czysto osobisty, poza tym, mało kto tam coś widzi. Ale jak ktoś ma oczy do widzenia, to widzi..:) http://cassiopaea.pl/alt.jpg
Jeszcze jedna notatka na marginesie do boskiego Androgyn(a)
„W Turynie dnia 3go stycznia 1889,
Friedrich Nietzsche wychodzi z drzwi 6,|przez Carlo Alberto,
prawdopodobnie by przejść się, pewnie|by dostać się na pocztę…
odebrać jego listy.
Niedaleko od niego, albo zaiste|bardzo daleko od niego,
taksówkarz ma problem|ze swoim upartym koniem.
Mimo nawoływania,|koń odmawia posłuszeństwa,
:po czym taksówkarz -|Giuseppe? Carlo? Ettore? – traci cierpliwość|i strzela go z bicza.
Nietzsche podchodzi do tłumu…
i w ten sposób kończy|brutalną scenę taksówkarza,
który w międzyczasie kipi|ze wściekłości.
Solidnie zbudowany i w pełni wąsaty|Nietzsche niespodziewanie skacze do taksówki…
i ściska ramionami dookoła|szyi konia…
szlochając.
Jego sąsiad zabiera go do domu,
gdzie leży dwa dni,|w ciszy i bezruchu, na dywanie…
kiedy w końcu mamrocze…
jego ostatnie słowa:
„Mutter, ich bin dumm.”|(„Matko, jestem głupcem”).”
[po tym do śmierci żyje w ciszych obłąkaniu]
/Bela Tar, Koń Turyński/
Złotousty: – Jak Ty umrzesz bez Matki Narcyzie? Bez matki nie można żyć, bez matki nie można umrzeć.
(rzeźbiarz Złotousty do przyjaciela mnicha Narcyza, cytat z pamięci, Hermann Hesse „Narcyz i Złotousty”)
…mowilam, ze dywan wazny jest…
Zastrzel mnie..Nie znam się na dywanach..
kojarzę tylko dywan, na którym bawił sie raczkujący mały Leo,
bohater niezrealizowanego filmu „Szod”
Był to dywan we wzory fraktalne..
Dywan, czyli element harmonijnej calosci, moze byc wazniejszy od panny. I to oczywistosc jak chmury na niebie.
Może być, pod warunkiem, że jest to dywan latający, dywan, który się rusza.
Coś, co się rusza, jest zawsze ważniejsze niż coś, co nic nie robi.
Jak się rusza – to ma duszę (anima) – a czasem ma i animusz (animus – ruch).
:-=)
PS
A bliskich kocha się bezwarunkowo
kocham
a ja chciałbym by czuli to zawsze